niedziela, 31 sierpnia 2014

Kluski śląskie


Co zrobić kiedy chcemy zaskoczyć gości na niedzielnym obiedzie czymś niebanalnym?

Oczywiście kluski śląskie :)

Smaczne, pasują zarówno do dań mięsnych jak i większości jarskich. Można podać z sosem, gulaszem lub w najprostszej wersji - z masłem i koperkiem.

W moim rodzinnym domu często pojawiły się na stole. Jako mała dziewczynka uwielbiałam je robić razem z Mamą.
Moim zadaniem było małym, pulchnym paluszkiem wykonywanie dziurek po środku każdej ziemniaczanej kulki.

Te otworki mają niebanalne znaczenie - zatrzymują wszystkie smaki
Po każdej innej klusce spływa każdy dodatek, zaś śląska zatrzymuje dla jedzącego wszystko to co najlepsze. 

Nie podaję dokładnych proporcji. Kluski, zarówno jak moja mama robię wg określonej reguły, która podaję poniżej.

Ziemniaki najlepiej ugotować dzień wcześniej i przecisnąć przez praskę. Jeżeli będą ugotowane tego samego dnia należy bardzo dobrze je wystudzić. Ciepłe będą nadmiernie chłonęły mąkę.






Z zimnych, przeciśniętych ziemniaków formujemy kopczyk, który następnie przekrawamy na krzyż na cztery części.

Wyjmujemy jedną ćwiartkę i uzupełniamy ją mieszanką mąk pszennej i ziemniaczanej w proporcji 1:1. Mąki muszą dokładne wypełnić powstałą lukę.

Następnie dokładamy odsuniętą ćwiartkę i na każde 60 dag ziemniaków dokładamy jedno żółtko.




Szybko wyrabiamy ciasto. Dzielimy na fragmenty, z których następnie formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego. W każdej małym paluszkiem wykonujemy dziurkę :)

Gotujemy w dobrze osolonym wrzątku, od wypłynięcia 3-4 minuty.

Nie zostawiajmy zrobionych klusek na długi czas bez gotowania, gdyż ciasto na bazie ziemniaków ma to do siebie, że "rzednie" długo nie poddawane obróbce termicznej.

Z około 60 dag ziemniaków wychodzi około 40 sztuk kluseczek.

środa, 27 sierpnia 2014

Murzynko-Sernik ze śliwką węgierką czyli sernikobrownie po polsku


Czym się różni amerykańskie brownie od polskiego murzynka?
praktycznie rzecz biorąc tylko nazwą....

Robiąc oba ciasta potrzebujemy masy czekoladowej..
Do brownie topimy tabliczkę czekolady, zaś do murzynka sami ją gotujemy.

To wyjątkowe ciasto, które smakuje zarówno czekoladoholikom jak i amatorom delikatnych serników.
Dodatek śliwek sprawia, że mocny smak spodu wspaniale komponuje się z delikatną sernikową górą.

blacha ( 25 x 35 cm )

Murzynkowy spód:

- kostka masła / margaryny ( 250 g )
- 1 szklanka cukru
- 3 czubate łyżki kakao
- 2 szklanki mąki
- 3 jajka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli

Masło (margarynę), cukier, kakao, sól umieszczamy w rondelku i podgrzewamy do momentu połączenia składników.

Sernikowy wierzch:
- 0,5 kg sera trzykrotnie mielonego
- 0,5 szklanki cukru
- 3 jajka
- łyżka mąki pszennej + łyżka mąki ziemniaczanej

Dodatkowo:
- 0,7 kg śliwek węgierek
- tabliczka gorzkiej czekolady

Śliwki dzielimy na połówki. Czekoladę siekamy.


Jak szybo wykonać to ciasto?

Obok rondelka z masą czekoladową stawiamy miskę, w której umieszczamy wszystkie składniki na masę serową. Do przestudzonej czekolady dodajemy mąkę, proszek i jajka.
Widełkami do ubijania białek mieszamy wszystkie składniki masy sernikowej, następnie ( nie musimy myć widełek) mieszamy ze sobą składniki ciasta murzynkowego.

Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Na spód wylewamy ciemne ciasto, na nie wykładamy masę serową. Wierzch posypujemy siekaną czekoladą i wykładamy połówki śliwek ( przecięciem do góry). Pieczemy w temperaturze 170 'C przez 45-50 minut.







wtorek, 26 sierpnia 2014

Russskieeee... (pierogi)



Z czego słynie Polska? Oprócz schabowego z kapustą oczywiście z pierogów..

a więc przedstawiam polską dumę czyli PIEROGI ruskie :)

U mnie w domu się ich nie jadało, królowały za to pierogi z owocami. Ten rodzaj poznałam gdy wyprowadziłam się od mamy:) I jak to młoda studentka żywiłam się w barze mlecznym...a tam robili najlepsze pierogi ruskie na świecie.. żadne inne nigdy nie przebiły ich smakiem.
Po pewnym czasie spróbowałam sama je wykonać..wiele prób i smaków, różne proporcje sera do ziemniaków przewinęły się przez mój garnek.. Aż w końcu trafiłam na ten jedyny smak. Oto on.

Proporcja na około 40 sztuk:

- na 30 dag sera ( półtłusty) potrzeba 60 dag ziemniaków
- 2 cebule
- 3-4 łyżki słoninki pokrojonej w kosteczkę
- łyżka mielonego pieprzu
- łyżeczka soli

Ziemniaki najlepiej ugotować dzień wcześniej.  Jeżeli nie mamy takiej możliwości należy je bardzo dobrze wystudzić, nim przystąpimy do przygotowania farszu. Nie sólmy ziemniaków podczas gotowania. Jeżeli zostały nam z poprzedniego dnia z obiadu i chcemy je wykorzystać - zmniejszmy ilość soli w farszu o połowę.

Ziemniaki muszą być przetarte. Aby były w takiej postaci można je zetrzeć na drobnych oczkach tarki kiedy ostygną. Ale zdecydowanie łatwiej jest je przecisnąć przez praskę, kiedy są jeszcze gorące. Jeżeli nie posiadamy praski do ziemniaków - nic straconego. Wystarczy zwykła pałka do ciasta ( nie tłuczek). Ucieramy  nią w garnku odcedzone ziemniaki na puch ( jak ciasto) i studzimy.

Cebulkę kroimy w kosteczkę. Na suchą patelnię wrzucamy słoninkę. Kiedy się wytopi, a skwareczki zrobią się złotawe dodajemy pokrojoną cebulę. Dusimy do zeszklenia cebuli. W tym momencie dodajemy pieprz - temperatura smażeniny sprawi, że aromat pieprzu będzie bardziej intensywny.Odkładamy 3 łyżki a resztę studzimy. Następnie należy ze sobą połączyć ser, ziemniaki i przestudzone skwarki z cebulą. Doprawić solą. Farsz wyrobić i odstawić na 15 minut do "przegryzienia się".


Na ciasto:
( jest to moje uniwersale ciasto na pierogi, wg mnie najlepsze. Mocne i elastyczne, a jednocześnie delikatne)

- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka bardzo ciepłej wody
- 2 łyżki oleju
- 1 żółtko
- łyżeczka soli

Mąkę wymieszać z solą. Na środku kopczyka zrobić dziurkę, wlać w nią olej i wodę. Przesiekać mąkę z płynami. Kiedy odrobinę wystygnie dodać żółtko. Wyrobić gładkie ciasto. Przykryć ściereczką na 10 minut. Po tym czasie można lepić pierogi.

Dodatek żółtka sprawia, że ciasto jest bardziej elastyczne. Nie dodawajmy całego jajka, gdyż ciasto będzie twarde. Przed dodaniem żółtka należy odrobinę wystudzić mieszankę mąki i wody - gdyż z żółtka zrobi się jajecznica, której kawałki będą widoczne w postaci kropek w cieście.

Pierogi można lepić w sposób tradycyjny. Jednak ja do tego wykorzystuję lejek do pierogów. W szybkim tempie robię jednocześnie 3-5 sztuk. Kawałek ciasta rozwałkowuję na pas szerokości około 15 cm. Nakładam farsz ( pełna łyżeczka) w odstępie 4 cm od siebie. Ciasto składam w połowie, dociskam delikatnie do farszu a następnie wykrawam pierogi. Karbowany brzeg lejka sprawia, że pieróg jest idealnie sklejony i podczas gotowania nie rozwarstwia się.  Osoloną wodę w dużym garze zagotowujemy. Garnek musi być na tyle pojemny, że wrzucone pierogi będą w nim swobodnie pływać. Jeżeli jest to nie możliwe, gotujmy w kilku porcjach. Gotujemy około 3-4 minut od momentu wypłynięcia. Aby się upewnić, że ciasto się ugotowało po przekrojeniu pieroga nie może być w cieście widocznej białej "kreski". Ciasto musi mieć kolor jednolity.


Gotowe pierożki polewamy odłożoną wcześniej słoninką z cebulką.








czwartek, 21 sierpnia 2014

Sos pomidorowo paprykowy na zimę




Takich sosów jest całe morze. Każda pani domu powie, że jej jest najlepszy...ale mój jest wyjątkowy.. Ma zrównoważony smak - słodycz podkreśla smak pomidorów, odrobina kwasowości aromat papryki..  U mnie w kuchni ma uniwersale zastosowania - i na zimno i na gorąco - dlatego naprawdę co roku robię go całe morze... Polewam nim zapiekanki przed wsadzeniem do piekarnika, duszę pulpety i gołąbki, stosuję do makaronu i ryżu. A ostatnio prosto z gara zajadałam go z bagietką!

Morze sosu i ocean zastosowań...

Zawsze wykonywałam go w proporcji 1:1 ( pomidory i papryka). W tym roku przemnożyłam przez dwa ilość pomidorów - i nie żałuję...było to dobre, aromatyczne posunięcie.


5 kilogramów pomidorów
2,5 kilograma papryki
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki octu
2 pełne łyżki soli
1 mała papryczka chili



Paprykę pozbawiamy gniazd nasiennych. Pomidory odszypułkowujemy i pozbawiamy wodnistych pestek. To ważne - inaczej wyjdzie nam zupa zamiast sosu. To dużo pracy, ale wartej zachodu.
Paprykę i pomidory kroimy w podobnej wielkości cząstki. Na dno garna ( dobrze, jeżeli jest z grubym dnem) układamy paprykę a na niej pomidory. Papryczkę chili dajemy w całości. Gotujemy bez przykrycia na wolnym ogniu do momentu rozpadu warzyw. Następnie miksujemy je za pomocą blendera ( lub jeżeli przeszkadzają wam kawałeczki skórek przecieramy przez sito). Dodajemy sól, ocet i cukier.

Sos nalewamy do słoików i pasteryzujemy 10-15 minut od momentu zagotowania. Można również pasteryzować słoiki przy pomocy spirytusu. Tą metodę opisałam tutaj ( kilk).




wtorek, 19 sierpnia 2014

W głównej roli Klapsa Faworytka ( gruszki w słodko kwaśnej zalewie)



Proponuję zrobić gruszki.
Słodko kwaśne....nie nachalnie kwaśne i nie przytłaczające słodyczą.
Będące doskonałą przystawką do delikatnego mięsa drobiowego czy ryby. Teraz jest na to najlepszy czas, gdyż owoce są już wyrośnięte, ale jeszcze nie dojrzałe. Przetwory należy robić, kiedy jeszcze gruszki są twarde.
Najlepsze będą małe odmiany owoców które kładziemy w całości, jednak tak jak ja możecie zrobić z dużych. Wystarczy podzielić je na pół.
U mnie w głównej roli doskonała Klapsa (Faworytka)





Proporcja na 2 kg owoców:

- 4 szklanki wody
- 2 szklanka cukru
- 1 szklanka octu
- kilka goździków
- łyżka cynamonu ( opcjonalnie)

Owoce obieramy ze skórki. Jeżeli mamy duże gruszki przekrawamy je w połowie i wydrążamy gniazda nasienne.

Jeżeli gruszeczki są małe tylko je obieramy.

Nie odrywajmy ogonków - to fajna ozdoba gotowej gruszki i świetny "chwytak" owoców.

Wszystkie składniki zalewy zagotowujemy,Do gorącej wkładamy owoce i pozostawiamy je tam do momentu zeszklenia na minimalnym ogniu. Pamiętajmy, żeby nie
rozgotować owoców. Mają pozostać półtwarde. Kiedy dotkniemy łyżką powierzchni gruszki ma ona przebić tylko pierwsze 2 mm, dalsza część miąższu ma stawić opór. Po przestudzeniu owoce układamy w słoikach, zalewamy zalewą.  Dodatkowo do każdego słoika można włożyć 1-2 goździki. Gruszki należy pasteryzować.



W związku z tym, że są one przygotowywane w zalewie octowej i w niej wystudzone pasteryzacja nie musi trwać długo.
Ja robiłam to metodą za pomocą spirytusu:
na suchy dekielek należy nalać odrobinę spirytusu, podpalić i bardzo szybko zakręcić słoik. Płomień wykorzysta całe powietrze w słoiku i dekielek się zassie na naszych oczach.

Jeżeli pasteryzujemy tradycyjną metodą - wystarczy gotować od momentu zawrzenia 3- 5 minut i postawić słoik po wyjęciu z wody na dekielku.

Przed pasteryzacją obiema metodami sprawdźmy czy dekielek i gwint słoika są suche i bez zabrudzeń. To gwarancja sukcesu.




sobota, 16 sierpnia 2014

Wiecie jak bąbluje tortilla??




Dziś zapraszam Was do zrobienia domowej tortilli.. to tak naprawdę nic trudnego: mąka, woda i olej...
Pamiętajcie, że te palcki to pra pra pra pradziadkowie dzisiejszego chleba.
Zawijamy w nie ulubione dodatki: warzywa, mięso, ryby..Są na tyle uniwersalne, że pasują zarówno do pikantnego kurczaka jak i twarożku z wędzonym łososiem..Świetnie sprawdzą się też jako przekąska, np. do piwa - placki kroimy w małe trójkąty, posypujemy serem i zapiekamy.

Jeżeli nie wykorzystacie wszystkich tortilli możecie je zamrozić. Po odmrożeniu wystarczy na chwilę wsunąć je do piekarnika.

A więc do  dzieła!


Na 11-12 placków:
- 4 szklanki mąki pszennej
- 3/4  (do 1) szklanki wody
- 1/4  szklanki oleju
- 1/2 łyżeczki soli



Wszystkie składniki zagnieść ze sobą. Ciasto musi być miękkie i elastyczne. Jak dobrze wyrobiona plastelina. Jeżeli jest zbyt ścisłe dodajemy odrobinę oleju. Jeżeli zbyt miękkie - dosypujemy odrobinę mąki.
Przykrywamy ściereczką na około 15-20 minut. Po tym czasie ciasto dzielimy na 11-12 części. Każdy kawałek rozwałkowujemy na tyle cieńko aby widzieć sęki na stolnicy ( lub wzorek na blacie:) Placki układamy na sobie przesypując odrobiną mąki.

Nie przejmujmy się, że placki nie sa idealnie okrągłe..w koncu to tortille - ich głównym zadaniem jest utrzymanie zawartości, a nie bycie miss idealnych krągłości.

Patelnię bez tłuszczu rozgrzewamy bardzo mocno. Najlepsza do tego celu będzie patelnia z powłoką ceramiczną, ale zwykła teflonówka też może być. Placki smażymy na suchej patelni 1,5 minutki na jednej stronie i około 30 sekund na drugiej. Na ich powierzchni utworzą się charakterystyczne brązowe plamki.

Są różne sposoby aby placki nie wyschły i ładnie się zwijały.
Oto mój:
Po usmażeniu placki układać jeden na drugim na wilgotnej  ściereczce.
Taką też należy je przykryć z wierzchu.


A wiecie jak bąbluje tortilla??? Właśnie tak...





czwartek, 14 sierpnia 2014

Kurczak w mleku kokosowym



Jak jest mleko kokosowe to i musi być pyszny, orientalny kurczak.
Kruchy, lekko pikantny... pachnący imbirem, kokosem i cytryną.

Podałam z ryżem i świeżym ogórkiem skropionym sokiem cytrynowym. Bardzo dobre, lekkie danie. 


Proporcja na dwie osoby:
- 1 duży filet z kurczaka 
- 1 średnia cytryna
- świeży kawałek imbiru długości ok. 4 cm ( 2 + 2 cm)
- 1/2 papryczki chili ( jeżeli lubicie bardzo ostre dania - dajcie całą)
- 3 ząbki czosnku
- łyżka miodu
- łyżka oleju
- sól
( do przygotowania tej potrawy najlepsza będzie patelnia typu wok, jeżeli takiej nie posiadamy użyjmy rondla z szerokim dnem)

Najpierw przygotowujemy mięso:
Kurczaka pokroić w zgrabne kawałki, Zetrzeć połowę imbiru.
Cytrynę należy sparzyć i obrać jak jabłko (starajmy się obrać bez białej , gorzkawej "podskórki").
Obraną skórkę zostawić, sok wycisnąć do miseczki.

Kawałki kurczaka posolić, dodać starty imbir, sok z połowy cytryny i olej. Odstawić na 20  minut.

Papryczkę pokroić w paseczki, czosnek w plasterki a pozostały imbir przekroić na 3 części.
Wok rozgrzać ( lub rondel o szerokim dnie- im szersze dno tym szybciej płyn odparuje). Kiedy zbliżymy rozpostartą dłoń do powierzchni patelni mamy poczuć dużą falę ciepła:)

Na patelnię wrzucamy kurczaka, bardzo szybko się obsmaży, następnie dodajemy skórkę cytryny, przekrojony imbir. Smażymy chwilę z kurczakiem. Dokładamy czosnek, chili, miód i zalewamy całość mlekiem kokosowym. Czekamy aż odparuje 3/4 płynu. Dodajemy pozostały sok z cytryny. Gotujemy jeszcze 2 minuty. Wyjmujemy kawałki imbiru i skórkę cytrynową. Gotowe.
Potrawę wykonujemy na pełnym ogniu, dlatego wraz z zamarynowaniem kurczaka zajmuje nam najwyżej 30 minut .





wtorek, 12 sierpnia 2014

Mleko kokosowe


Mleko kokosowe można zdobyć na różne sposoby..można iść i je po prostu kupić. Ale zdecydowanie lepiej jest je zrobić. No i wychodzi taniej....i to zdecydowanie taniej. Puszka 400 ml mleczka to koszt 7-10 zł.
Koszt paczki wiórków kokosowych jest rzędu 1,5-3 zł ( cena obu produktów zależna jest od producenta).
Moje mleko kokosowe wytwarzane jest domowym sposobem z wiórków. Wg mnie nie odbiega smakiem i konsystencją od kupnego. Chcąc uzyskać śmietankę kokosową, tak jak i w fabrycznym mleku po odstaniu oddzieli się tłustawa śmietanka od chudego mleczka. 
Nie miksuję kokosa z zimną wodą. Moja metoda polega na nasiąkaniu wiórków wrzątkiem, miksowaniu, wyżymaniu - wtedy nasze mleko  ma pełny smak i aromat.

Z moich proporcji można wytworzyć około 700 ml mleka kokosowego
- 200 gr wiórków ( 2 paczki)
- 500 ml wody + 100 ml wrzątku
- trochę cierpliwości

Do garnka wsypujemy wiórki kokosowe i zalewamy wodą ( 500 ml). Odstawiamy do nasiąknięcia na około godzinę. Po tym czasie wiórki wchłoną część wody. Doprowadzamy pulpę do wrzenia. Odstawiamy na kolejne 40 - 60 minut. Po tym czasie masę ponownie zagotowujemy, dodajemy wrzątek ( 100 ml ) i blendujemy około 10 minut. Ja używam miksera ręcznego (tzw. żyrafy). W miseczce układamy lnianą / bawełnianą ściereczkę kuchenną. Na nią wylewamy zmiksowane wiórki. Ściereczkę z wiórkami składamy i zaczynamy ją wyżymać nad miseczką( jak pranie). Poświęćmy na to chwilę czasu, bo warto. Uwaga: przy tej czynności można się poparzyć, gdyż masa wiórkowa jest jeszcze gorąca. Nie wyciskajmy mleka na sitku - nie uzyska się takiej konsystencji płynu jak podczas wyżymania.

Gotowe mleko kokosowe jest świetną bazą do domowych lodów, budyni a także wszelkich orientalnych zup czy sosów.

Nie wyrzucajmy zużytych wiórków kokosowych. Można je jeszcze wykorzystać:
* wysuszyć i używać do wysypywania blachy przed pieczeniem ciasta zamiast bułki tartej
*  zalać wódką / rumem i mieć po 2 tygodniach aromatyczną bazę do drinków bądź ponczu do nawilżania ciasta


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Super owocowe pianki typu Marshmallow


Uwielbiam wszelkie piankowe słodycze. Lekkie, ciągnące się i zaklejające buzię:)
Wczytując się w skład żelko / piankowych przysmaków widzimy w 80% cukier. Reszta to syrop glukozowy, barwnik i żelatyna.  W sumie nic super zabójczego, ale po co się tak na siłę cukrować :)

W przepisach na domowe pianki, które wyszukałam w sieci, też przeważa cukier. Moje domowe pianki a'la marshmallow w 80% składają się z owoców. Pozostała część to odrobina słodkości ( miód/cukier) i żelatyna. Wegetarianie mogą użyć agaru zamiast żelatyny.





Proporcje na około 25-30 stuk na jeden / dwa kęsy:

- 3/4 szklanki pure owocowego. U mnie na ten cel potrzebowałam 20 dag malin. Możemy użyć dowolnych owoców. Aby pestki nam nie przeszkadzały podczas jedzenia należy owoce rozgnieść i przetrzeć przez sitko / przecierak.
Owoce twarde typu jabłko należy zetrzeć na tarce na pulpę.
- 4 łyżki cukru ( u mnie biały, ale z powodzeniem możemy użyć brązowego lub miodu. Jeżeli mamy bardzo słodkie owoce możemy dodać tylko łyżeczkę miodu dla podbicia smaku)
- 2 pełne łyżki żelatyny

 Pure owocowe przekładamy do garnuszka, w którym będziemy całość podgrzewać a następnie ubijać. Wsypujemy żelatynę. Czekamy kilka chwil do spęcznienia. Dodajemy cukier.Następnie owoce należy podgrzewać do rozpuszczenia cukru i żelatyny. Pamiętajmy aby całości nie zagotować!, gdyż masa straci swoje właściwości żelujące.

Kiedy całość ładnie się połączy odstawiamy na 10-15 minut do przestudzenia. Mikstura ma osiągnąć temperaturę pokojową.
Po tym czasie zaczynamy ubijać końcówkami miksera o ubijania białek. Ta czynność trwa najdłużej. Ubijamy około 10 minut. Zmieni się konsystencja przyszłych pianek - zdecydowanie się rozjaśni a na koniec potroi swoją objętość.






Pojemnik, w którym będzie zastygać wykładamy folią spożywczą. Bez niej trudno będzie wyciągnąć pianki z formy. Przelewamy owocową pianę do foremki i odstawiamy na około 2 godziny do lodówki. Po tym czasie ściągniętą pianę wraz z folią wyciągamy na blat. zdejmujemy folię i kroimy w kawałki odpowiednio na jeden - dwa kęsy.

Moja uwaga:
po przekrojeniu kawałeczki się do siebie lepią. Można ten problem rozwiązać  na dwa sposoby:

* oddzielamy je od siebie i czekamy aż delikatnie obeschną

* lub jeżeli nie przeszkadza nam w fabrycznych piankach posypka ze skrobi ziemniaczanej każdy kawałek obsypujemy mieszanką mąki ziemniaczanej i cukru pudru (3:1). Następnie delikatnie strząsamy z każdego kawałeczka. Mamy wtedy 100% pewność, że nic się nam nie będzie kleić.

Pianki są bardzo proste i szybkie do zrobienia, mocno owocowe i leciutkie jak puch. Zaspokoją podniebienia nie tylko dzieci ale i całkiem dorosłych łasuchów.





środa, 6 sierpnia 2014

Domowa lasagne dla dwojga


Ochłodziło się nieco na zewnątrz, więc można na romantyczną kolację podać coś więcej niż sałatkę z fetą i kurczakiem:) Polecam przygotować domową lasagne z kremowym pieczarkowym beszamelem... Wymaga nieco pracy, ale efekt w 100% wynagrodzi nam trudy i zadowoli drugą połówkę.
Makaron zwykle przygotowuję sama. Nie dzielę go na małe prostokąty a wykrawam takie kawałki jakiej wielkości jest forma do zapiekania.
Wiedzieliście, że można bawić się smakiem beszamelu? Nie musi to być nudny smak zasmażonej mąki z masłem, mlekiem i gałką muszkatołową. Ja często zmieniam smaki tego uniwersalnego sosu. Dziś proponuję Wam polać zapiekankę beszamelem z pieczarkami...boski efekt... zapraszam na romantyczną lasagne.. 
Podaję proporcję na podwójną porcję, gdyż nasza kolacja bywa tak smaczna, że mamy na nią apetyt także następnego dnia ;)


Proporcje na dwie foremki 25 x 15cm

- 350 gr mąki ( typ 550 lub tortowa)
- 3 jajka
- łyżka oleju
- 1/4 łyżeczki soli

W misie miksera umieścić wszystkie składniki. Wyrabiać do połączenia się składników. Jeżeli widzimy, że ciasto nie chce się połączyć, lub jest bardzo ścisłe dodać 2-3 łyżki zimnej wody. Następnie przełożyć ciasto na stolnicę i wyrabiać jeszcze chwilę dłońmi. Odłożyć pod lnianą ściereczkę na 15 - 20 minut.  Następnie ciasto podzielić na 10 części. Każdą część rozwałkować dostosowując do wymiarów foremki.
Ja nie suszę makaronu jak jest to zalecane w oryginalnych włoskich przepisać. W związku z tym, że nie jest twardy nie trzeba go podgotowywać przed przełożeniem sosami. Natomiast każdy płat ciasta po rozwałkowaniu posypuję mąką i przekładam lnianą ściereczką kuchenną bądź papierowymi ręcznikami. Tak przygotowany makaron może czekać na nas nawet do drugiego dnia. (Jeżeli nie uda nam się w  tym czasie wykorzystać makaronu należy go wysuszyć. Suszymy rozłożony na płaskiej powierzchni).














Teraz zabieramy się za sos mięsno-pomidorowy. Możemy przygotować swój ulubiony sos bolognese. Oto proporcje na sos, który ja zawsze wykonuje:

- 500 gr mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
- puszka pomidorów w zalewie + 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- 4 średnie marchewki
- 3 łyżki oleju
- 2 ząbki czosnku
- 1 średnia cebula
- sól, pieprz, pieprz cayenne, oregano
Marchewkę zetrzeć na grubych oczkach (jabłkowych). Czosnek pokroić w plasterki, cebulę w piórka. Podsmażyć na oleju, dodać mięso. Przesmażyć. Dodać marchewkę, pomidory, koncentrat. Doprawić solą, pierzem, pieprzem cayenne i oregano. Podlać 0,5 szklanki wody. Dusić przez około 20 minut. Pamiętajmy, że sos nie może być zbyt suchy, gdyż płaty makaronu podczas zapiekania muszą się w nim "ugotować" .













Pieczarkowy sos beszamelowy:
- 500 gr pieczarek
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
- 2 szklanki mleka
- 2 łyżki soku z cytryny
- sól, pieprz
Pieczarki pokroić na cienkie plasterki. 1/5 odłożyć do wyłożenia na wierzch. Szeroki garnek rozgrzać, wrzucić pieczarki. Dusić na sucho do momentu aż po oddaniu soków pieczarki odparują. Dodać masło. Kiedy się rozpuści zasypać całość mąką. Po przesmażeniu zasmażki wlać mleko i sok z cytryny. Doprawić solą i pieprzem. Mieszać do zgęstnienia sosu.

Przygotować foremki do zapiekania. Do każdej wlać 1/4 sosu beszamelowego. Wyłożyć płat makaronu. Ułożyć na nim kilka łyżek sosu bolognese. Powtarzać do wyczerpania składników. Na wierzch wylać pozostały sos beszamelowy i ułożyć pozostałe pieczarki. Zapiekać 35-40 minut. Pozostawić na 5 minut w piekarniku. Kroić w kwadraty.


Można podać z jogurtem greckim wymieszanym z roztartym ząbkiem czosnku.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Orzechowiec z jabłkami (duża blacha)

Dziś też na słodko... proponuję orzechowiec...ale nie klasyczny przekładany kremem budyniowym ( za gorąco na tłustawy krem) a rozprażonymi, kwaskowatymi jabłuszkami...Śmiać mi się chcę jak sobie pomyślę, że niektórzy prażą się na plaży a ja jabłka na patelni :) Ale uwierzcie, że mi to sprawia wcale nie mniejszą satysfakcję niż leniuchowanie wśród wydm..
Orzechowe blaty przełożone kwaskowatymi jabłkami ze słodkim karmelowym wierzchem - to jest to co złagodzi każdy smutek....

Proporcja na dużą blachę 24 x 45 cm:

ciasto:
- 2 szklanki mąk
- 1 szklanka mielonych orzechów włoskich
- 25 dag masła / margaryny
- 5 żółtek
- 1 szklanka cukru
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

przełożenie:
- 2 kg jabłek
- 3 galaretki cytrynowe
- 0, 5 szklanki cukru ( opcjonalnie jeżeli jabłka są bardzo kwaśne)

na wierzchu:
- masa krówkowa z puszki ( 450gr)
- 100 gr orzechów włoskich grubo posiekanych
- 100 gr migdałów w płatkach

Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Składniki ciasta zagnieść ze sobą. Podzielić na 3 części. Piec po 20 minut w rozgrzanym piekarniku w 180'C. Każdy upieczony blat wyjmować wraz z papierem, gdyż gorące są bardzo kruche. Można również piec wszystkie trzy jednocześnie na ustawiając w piekarniku termoobieg na 165'C. Piekąc je razem pieczemy około 40 minut.  Wystudzić. Ciasta można upiec dzień wcześniej.

Jabłka obrać. Prażyć na szerokiej patelni to rozpadu owoców. Powinniśmy uzyskać około 1,5 litra pulpy jabłkowej. W razie braku uzupełnić wodą. Gdyby były zbyt kwaśne - dosłodzić. Do gorących jabłek wsypać galaretkę ( proszek). dokładnie wymieszać. Gorącą masą przekładać ostudzone blaty.

Orzechu podprażyć na suchej patelni.
Na wierzchu  rozsmarować masę krówkową. Posypać orzechami i płatami migdałów.
Najlepsze na drugi dzień.

A jako, że bunt jabłkowy nadal trwa, ciasto dołączam do akcji zBLOGowanych:
"Blogerzy jedzą jabłka!"
zBLOGowani.pl






sobota, 2 sierpnia 2014

Placek z jabłkami (duża blacha)



Na weekend pojawiło się na moim stolę coś banalnego a zarazem pysznego...placek z jabłkami.. Nie jest to szarlotka, gdyż nie pachnie cynamonem i goździkami...to zwykły placek, który najlepiej zajadać prosto z blachy  - nie bawić się w talerzyki...tak smakuje najlepiej :) Polecam na szybki deser..

Proporcje na dużą blachę 24 x 45 cm:

ciasto:
- 3 szklanki mąki
- 20 dag masła / margaryny
- 2 jajka + 2 żółtka
- 3/4 szklanki cukru
- 2 łyżki śmietany
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli

kruszonka:
- 4 łyżki masła / margaryny
- 4 łyżki cukru
- 8 łyżek mąki

dodatkowo:
- 1,5 kg jabłek ( u mnie tegoroczne Close)
- 3 łyżki kakao
- 3 łyżki bułki tartej

Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Jabłka obrać i pokroić w ósemki. Zagnieść ze sobą składniki kruszonki. 
Sypkie składniki ciasta wysypać na stolnicę, przesiekać z tłuszczem. Dodać jajka, żółtka, śmietanę - zagnieść ciasto. Wyłożyć nim blachę. Przez siteczko posypać równą warstwą kakao. Na kakao wyłożyć ściśle jabłka, posypać bułką tartą. Na jabłka z bułką wysypać kruszonkę. Wsunąć do zimnego piekarnika. Temperaturę nastawić  na 180'C. Piec 45 - 50 minut. ( kruszonka przybierze złotawy kolor). 

A, że ostatnio w sieci szaleją polscy zjadacze jabłek, moje ciasto doskonale wpisuje się w kampanię przeciwko rosyjskiemu embargu na polskie owoce, więc .......Jedzmy Jabłka!.....i jabłecznik z nich :)


Wpis dodaję do akcji zBLOGowanych:



""Blogerzy jedzą jabłka!"

zBLOGowani.pl

zBLOGowani.pl